Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

coprędzej przesiać przez sito głos Ojca Świętego. Wierni podnieśli bunt. Krew galicka wrzała. Stary Bernardin nabożny, ale popędliwy, piorunował na papieża. Na szczęście nie brakło we Francji mężów świętobliwych, którzy umieli nałożyć kaganiec Słowu...
— Ojcze Święty! Wasza Świętobliwość poleca nam modlić się o pokój... Doskonale! Zaraz to wyjaśnimy... Niech się dzieje Wasza wola, pod warunkiem, by była również naszą! Pokój, pokój, bracia drodzy.
— Pokój, to zwycięstwo! — powiada kardynał-arcybiskup a sklepienie katedry Notre-Dame powtarza za nim posłusznie.
A złocone stiuki Św. Magdaleny powtarzają:
— Pokój, o panie... prawdziwy pokój, twój... to znaczy, nasz pokój... Ale nie... tamten pokój, pokój wrogów, których wybijemy do nogi!...
Trzeba tylko zdefinjować!...
W ten sposób ukojono sumienia wiernych, a familja Bernardinów oświadczyła, że jest bardzo zadowolona z papieża, oraz i pasterzy jego. Stary urzędnik, choć zbudowany, raduje się jeszcze specjalnie a złośliwie tem, że zdołano tak zręcznie przekręcić tekst. Klęcząc z pochylonem czołem u ołtarza, z oczyma nabożnie spuszczonemi, nie może powstrzymać przelotnego uśmiechu, który tonie w jego szczecinowatej brodzie...
— To był ładny kawałek roboty... Fiat voluntas tua!... Ojcze Święty, okpili cię...
A ojciec Sertillanges wyciskał łzy ekstazy z oczu biednych kobiet, które widziały Chrystusa — poilu razem ze swoimi, w rowach Getsemani. Za pomocą straszliwej transfiguracji, pole rzezi wydało się oczom zaczerwienionym i sercom przerażonym ołtarzem, na którym ze złota i błota, bólu i sławy składana jest ofiara krwi boskiej.

30