Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

też nie umiała mu udzielić cierpienia swego. Nie udawała wcale. Dla niej pisanie znaczyło tyle co opowiadanie o tem co wokoło, a nie co w duszy, o tem co się robi, nie co się myśli i czem się jest. Nie rozmawiała nawet z samą sobą, chcąc to czynić, musiałaby czuć bicie swego serca, a ono było ścięte zamrozem. Samo nawet cierpienie było sztywne i podobne do zapory urazy.
Ale z wiosną lód stopniał. Marek usłyszał pewnego dnia jej śmiech. Chodziła po pokoju, spogłądając w zwierciadło. Spotkano ją na schodach, wychodziła późno. Była ubrana ze smakiem, gdyż jako Paryżanka posiadała instynkt stroju. Ciało jej zgrabne, śmigłe, przypominało w linjach kotkę. Miała w sobie zaśnięty żar i chłód w oczach. Przechodziła cicho, nie zatrzymując się, pozdrawiała skinieniem głowy, gdy do niej ktoś przemówił, odpowiadała z rezerwą, grzecznie i oddalała się, nie biorąc nic, ani dając.
— Idę swoją drogą, idźcież wy swoją!...
Była niby obca. Ludzie przebaczą wszystko raczej, niż odmowę jadania z tegosamego półmiska. Młoda kobieta została otoczona kręgiem myśli niechętnych. Nic sobie nie robiła z tego. Miano co innego do roboty, jak śledzić jej kroki. Jeden tylko Marek wiedział, że wraca nocą i wyobraźnia jego pracowała. Dobre miał otoczenie! W prawo i lewo jego łóżka same napół szalone kobiety. Ciała ich pałają... Powiew rozpusty przemknął nad Paryżem. Rozpusta jest siostrą nienawiści.

Nienawiść może być także skromna. W rodzie Bernardinów złączyła się z Ukrzyżowanym. Modlitwa o pokój“, którą papież wystosował do świata chrześcijańskiego, została przyaresztowana zarówno przez państwo, jak i kler. Porozumiano się rychło. Należało

29