Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stanął z całą zaciekłością po stronie matki, ale w głębi duszy uczuł urazę dla tej, która była przyczyną afrontów. Ranna myśl jego zawracała ciągle do pytania, kim był ojciec jego i dlaczego został pozbawiony ojca. Wiedział, że pytanie będzie dla matki ciosem, ale wszakże poniósł ich także niemało. Przeto każde z nich miało swą cząstkę. Chciał wiedzieć.

Anetka przeczuwała, o co zapyta, żywiła wszakże nadzieję, że tego nie wypowie. Winną mu była wyznać ową tajemnicę przeszłości i przyobiecywała sobie, że wyzna ją, zanim jeszcze zapyta. Odkładała to atoli ciągle na potem pod wpływem obawy. I oto uprzedził ją...
— Mój chłopcze — zaczęła z zakłopotaniem, — ojciec nie znał cię nigdy, albowiem... (wspominałam ci już, że w oczach świata nie jestem bez zarzutu)... albowiem rozstałam się z nim przed twem narodzeniem.
— Mniejsza z tem! — powiedział. Muszę jednak wiedzieć kto to! Mam do tego prawo!...
I on występował z prawem! Czyż chciał je zwrócić przeciw niej?... Odparła:
— Masz prawo.
— Czy on żyje jeszcze?
— Żyje.
— Jak się nazywa? Czem jest? Gdzie mieszka?
— Opowiem ci wszystko. Ale zaczekaj chwilę...
Czuła wielkie przygnębienie. Wzbudziło to politowanie jego. Jednocześnie chciał wiedzieć. Powiedział bez zapału:
— To nic pilnego, mamo! Pomówimy innym razem.
Nie dała się zwieść tej źle tajonej niecierpliwości, a także nie chciała łaski jego. Odzyskawszy wolę, powiedziała:

296