Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się i zapłakał. Anetka pochwyciła w ramiona dziecko, które krzyczało chrypliwie, twarzyczkę miało pobladłą i posiniałe wargi. Anetkę ogarnęła rozpacz, a przywołana ciotka Wiktorja zwiększyła jeszcze jej przerażenie. Właśnie tego dnia skutkiem naprawy telefon nie funkcjonował i nie mogła wezwać tą drogą lekarza, zaś w pobliżu nie było apteki. Willa stała na uboczu, służąca nie miała wielkiej ochoty biegać nocą po pustych ulicach, a niebezpieczeństwo wzrastało. Anetka omal nie straciła głowy, ale przemogła się. Ciotka jęczała, kręcąc się, niby mucha wokoło lampy, a Anetka ofuknęła ją szorstko:
— Nie lamentuj, bo z tego nic! Raczej dopomóż mi.
Osłupiała ciotka przyszła potrochu do siebie i mimo obawy przerażenia bardziej jeszcze bratanicy, orzekła na podstawie dawnych doświadczeń, że to jest krup. Anetka powątpiewała, ciotka także potrosze. Jeśli to nie krup, to w każdym razie coś równie śmiertelnego i strasznego. Omyłka w takim razie nie ratuje sytuacji, nieświadomość zła zwiększa atoli przerażenie. Serce Anetki zlodowaciałe było jednak teraz spokojne, a rozum bystry, to też serce owo podyktowało jej to, czego nie znała z doświadczenia, ni książek (lekarz potwierdził nazajutrz). Cierpiała jak on, cierpiała więcej jeszcze, gdyż uznała się za odpowiedzialną za chorobę syna.
Odpowiedzialność taka, gdy idzie o istotę ukochaną, budzi zabobony i bierzemy na siebie winę. Anetka oskarżała się o brak czujności, lekkomyślności, znużenie dzieckiem (przejściowe), a nawet przemknął przez jej duszę cień żalu nieprzyznanego sobie zresztą, że życie własne utopiła w dziecku. Uczuła, że to znu-

56