Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ogarnęła ją potem ironja i politowanie i powiedziała wzgardliwie, biorąc się znów do roboty:
— Wydaje ci się zapewne, że kobieta bez męża, pracująca na wyżywienie swego dziecka, mniej warta szacunku?
Marek stracił pewność siebie i nic nie odrzekł. Nie tłumaczył się nawet, był zdruzgotany.
Anetka spędziła tę noc bezsennie. Daremnem było tedy jej poświęcenie. Świat miał, oczywiście, prawo potępiać ją, ale nie ten, któremu dała wszystko! Skądże się dowiedział? Któż mu tę myśl podszepnął? Nie czuła doń urazy, ale była bardzo przygnębiona.
Marek spał doskonale. Doznawał pewnych wyrzutów sumienia, ale sen wziął górę. Po przespanej dobrze nocy byłby o wszystkiem zapomniał, gdyby nie dostrzegł śladów w oczach matki. Nie rad był, że pamięta. Żałował swego czynu, ale nie umiał żalu wyrazić, a znudzony tem, obyczajem dzieci, winę przypisał matce.
Nie wspomniało żadne o tej scenie, ale odtąd byli sobie zgoła czemś innem i pocałunki wzajemne miały cechę przymusu. Anetka nie traktowała już syna jak dziecka.
Skądże się do wiedział? W liceum uczynił odkrycie, że nosi nazwisko matki, a to rozświetliło mu niezrozumiałe dotąd przytyki, pochwytane w pracowni Sylwji. Zapamiętał też różne, nieostrożne słowa Sylwji, skierowane w jego obecności do siostry. Zaczął przenikać tajemnicę tej matki, która go drażniła, a zarazem pociągała przez nimb namiętności, którą zwęszył jak młody pies... Z tego wszystkiego jął budować przeróżne, dziwne historje, nie związane w jednolitą całość. Zuchwała odpowiedź dana matce była to jedna z za-

225