Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i pobiegła w koszuli, boso do syna i zaczęła go namiętnie całować w usta, po oczach, uszach, karku, ramionach i rękach.
— Mój drogi... mój jedyny chłopcze... — powtarzała. — Ty mnie nie opuścisz... wszak prawda?
Był wzruszony, zawstydzony i czuł strach. Płakał wraz z matką, głównie nad sobą, ale nad tamtymi także. Żal mu było teraz przywiązania Odetki, choć go nie chciał wcale. Wspomniał wieczór, kiedy siedziała przy nim, gdy był słaby. Przejęty rozczuleniem i smutkiem, pomyślał:
— A jednak ja żyję!...



212