Strona:Robert Ludwik Stevenson - Porwany za młodu.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nieszczęsnego złudzenia i zadali sobie fatygę, by powrócić. Konałem z zimna i głodu na tej wyspie bezmała przez sto godzin i gdyby nie rybacy, możebym położył tu swoje kości — przez prostą-li nieświadomość. Ale i tak, jak było, zapłaciłem za nią gorzko, nietylko przeszłemi cierpieniami, ale i tegoczesną swą dolą, gdyż byłem odziany jak żebrak, ledwo mogłem powłóczyć nogami, a obolałe gardło bardzo mi dokuczało.
Widywałem-ci ja wielu ludzi złych i głupich i wierzę, że jedni i drudzy muszą okupić swą winę, atoli głupców pierwej to spotyka.



140