Strona:Robert Browning - Na balkonie.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

MAIRE zamyka drzwi na rygiel.
Jeśli bogatych i uczonych ludzi
Odbiega spokój, jeżeli się boją
Leśnych widziadeł, to wolno ubogim
Zamknąć na rygiel drzwi i zmówić pacierz
Przy świętym ogniu...

(Szemus liczy pieniądze i dzwoni jedną monetą po stole.)

SZEMUS. Popatrz — Matka Boska,
Ukołysana wiewem nieśmiertelnych
Skrzydeł, zapadła w drzemkę i nie słyszy
Prośby ubogich; byłem u Małgochy
Nolan — od szczawiu gębę ma zieloną
I od lebiody — dziewięć dni tak żyła.
Teraz ją budzą.

MAIRE. Muszę ją odwiedzić
W najbliższym czasie; chaty naszych ojców
Na temże samem graniczyły polu.

SZEMUS. Pan Bóg się zdrzemnął razem z Matką Boską,
Pomęczyły ich modły i gromnice;
A za to szatan z dzieży swej głód sieje —
Myślę go prosić, aby stół ten okrył
Czerwonem złotem. Chcesz, abym to zrobił,
Teig?!

TEIG. Ja nie, mój ojcze!