Strona:Radosne i smutne.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 74 —



ci, są ohydnymi tchórzami na widok jakiejkolwiek zorganizowanej siły. Mało tedy ukradłszy, uciekli na wiadomość, że przybywa pomoc wojskowego oddziału, ten jednakże niebardzo starał się o odnalezienie bandytów, z którymi łączyła go nić głębokiej sympatji. Lepiej tedy było polegać na własnym przemyśle i uznać starą prawdę, że w Rosji szanowany jest tylko ten, co klnie i bije.
Kląć nie wypadało, — zaczęto tedy bić, co się okazało nierównie więcej skutecznem, niż białka oczu na niebo wywróciwszy, dać się mordować wedle filozofii owego kapłona, który, zarzynany w poniedziałek, mówił smutno, że źle mu się zaczyna tydzień.
Wobec czego rozdział następny będzie grzmiał od strzałów i będzie pełen siarki, prochu, wichru i wyjącej śmierci.