Strona:Rabindranath Tagore-Sadhana.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
34
R. TAGORE: SĀDHANĀ

go z nim pokrewieństwa. Nie było w tem majaczeń antropomorficznych. Nie znaczyło to upatrywać wszędzie obraz człowieka, odbity z dziwaczną przesadą, i widzieć dramat boski, wystawiony w olbrzymich rozmiarach na arenie przyrody, w gonitwie przelotnych świateł i cieni. Przeciwnie, znaczyło to wykraczać poza ciasne szranki indywidualności, ażeby się stać więcej niż człowiekiem, ażeby zlać się w jedno z Wszystkiem. Nie było w tem prostej gry wyobraźni, lecz wyzwolenie się świadomości ze wszystkich ułud i przesad jaźni osobowej. Ci prorocy (seers) starożytności czuli w pogodnej głębi swych umysłów, że ta sama siła, która tętni i przelewa się w nieskończone formy świata, przejawia się w naszem wnętrzu jako świadomość; i niemasz przerwy w jedności. Prorocy ci nie dopuszczali żadnej luki w swej świetlanej wizji doskonałości. Nie uznali nigdy, ażeby nawet śmierć tworzyła wyrwę w polu rzeczywistości. Powiadali: Odblaskiem jego jest śmierć zarówno jak nieśmiertelność.[1] Nie zgadzali się, ażeby istniało jakiekolwiek istotne przeciwieństwo między życiem a śmiercią i twierdzili z bezwzględnem przekonaniem: ,Życie właśnie jest śmier-

  1. Yásya chāyāmṝtaṁ yásya mṛtyúḥ (Ṛgvēda X, 121, 2). „Którego odbiciem (t. j. odblaskiem albo cieniem) nieśmiertelność, którego (odbiciem) śmierć.“ Słowa wzięte z jednego z późnych hymnów filozoficznych wedyjskich, o podkładzie monoteistycznym; zaimek względny odnosi się do Boga. Poezja ta jest wcześniejsza niż upaniszady.