Strona:Rabin Dr. Samuel Abraham Poznański.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjąć posadę kaznodziejską, a jeżeli to ma uczynić, czy powinien uczynić już teraz, ledwie po ukończeniu studjów. Dusza jego rwała się do wielkich zagranicznych księgozbiorów, do tych ognisk naukowej pracy, w których właśnie w r. 1897 — po odkryciu skarbnicy rękopisów w Kairze, czyli t. zw. Genizy — dla ducha ludzkiego nowe otwierały się horyzonty.
Lecz życie było silniejsze od woli młodzieńca; przyjaciele i rodzina namawiali go również do zostania w Warszawie... i został. Dnia 30 kwietnia 1897 — został wybrany kaznodzieją synagogi, na święta Szabuot (zielone świątki) głosił już słowo Boże z kazalnicy synagogalnej.
Dr. Poznański nie został jednak głównym duszpasterzem, był on na razie drugim kaznodzieją t. zw. pomocnikiem pierwszego, którym był dr. I. Cylkow.
Cylkow miał zasługi około „Synagogi“ i żydostwa polskiego i jako kaznodzieja i jako tłómacz i to dobry tłómacz Pisma Świętego i modlitewnika. Jego tłómaczenie Biblji (w owym czasie wyszły już: Pięcioksiąg, Psalmy i mowy Jezajasza) jedyne w literaturze polskiej, dokonane przez Żyda — szybko rozeszło się w świecie i wyrobiło autorowi doskonałą markę literacko-naukową; również i jego kazania, wygłaszane doskonałą polszczyzną ściągały do synagogi wielu pobożnych. Lecz na ogół był Cylkow człowiekiem starego autoramentu, który nie miał zrozumienia dla nowych prądów, nurtujących żydowstwo. Cichy, skromny, chorowity, wyznawca dawnych assymilacyjnych zasad, nie rozumiał Cylkow, że jeśli żydostwo dalej pójdzie drogą, jaką szło dotąd, rychło zginie wśród powodzi narodów; nie widział on świeżych, twórczych promieni, które zabłysły na horyzoncie Izraela! A należy przypomnieć, że był to rok 1897! Z Bazylei, z ust Herzla, padło hasło regeneracji narodu żydowskiego i odbiło się tysiącznem echem w sercach Żydów całego świata, a szczególnie młodzieży żydowskiej. I do Warszawy dotarł promień tego światła i poruszył tutejszą młodzież! Należało ją tylko poprowadzić, umieć ją pokrzepić na duchu i należycie przygotować do przyszłej pracy. Tego nie umiał Cylkow, kaznodzieja piękny, człowiek wzorowy, stojący na bardzo wysokim poziomie etycznym — ale duszpasterz pokolenia już obumierającego! Pokolenie młode, dążące do ideału w samym żydostwie, innego potrzebowało przewodnika duchowego, a tym przewodnikiem został od razu dr. Poznański. Głęboki znawca judaistyki, wyszko-