Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zgodziłem się, gdyż wszystko było lepsze, niż oczekiwanie nieuniknionego ciosu.
Odeszli, a ja gdyby nie nerwy moje, mógłbym się czuć szczęśliwy, coprawda, w sposób brzydki i niedozwolony, gdyż Helena, przed dwoma jeszcze dniami tak zimna i odpychająca wobec mnie, Helena, która wczoraj oświad­czyła, że mnie nienawidzi, stała się teraz łagodną i czułą. Raz po raz podchodziła, prosząc, bym przebaczył, że zniweczyła życie moje, ale prośby te nie mogły uspokoić wzburzonych nerwów, to też dreszcze mną wstrząsały, podczas gdym przebaczał.
— Udam się do poselstwa zapytać o listy! — powiedziałem, czując że wszystko łatwiej mi znieść, niż bezczynność. — Wrócę na czas, by panią zawieźć do teatru.
Miałem już wyjść, gdy mnie przywołała, szepcąc:
— Proszę o rewolwer, zabrany mi przedwczoraj w nocy.
Bez słowa wręczyłem jej broń. Oczy potwierdziły nieme pytanie moje. Nie chciała dać się wziąć żywą.
W poselstwie nie zastałem listu od żony, co było dziwne, gdyż właśnie powinien był nadejść. Potem pojechałem do Jacht Klubu, gdzie pośród innych spotkałem Borysa Weleckiego. Spożyliśmy razem drugie śnia-