Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wyjeżdżamy więc? — spytała żywo.
— Jutro, o pierwszej w południe.
— Ach! — westchnął Sasza ze szczerym żalem. — Jedziecie już, tak prędko.
— Ha, ha! — mruknąłem do siebie. — Nie podoba ci się to, widzę!
Wąsy jego zadrgały ze wzburzenia w chwili gdy wykrzyknął:
— Wszakże jutro wieczór jest bal hrabiny Ignacjew! Zostałabyś, kuzynko, królową jego! Nie wolno państwu odjeżdżać!
— Nie mogę dłużej zostać! — szepnęła Helena, starając się go pocieszyć słowami i spojrzeniami.
— O, tak — rzekłem — żona moja tęskni za uciechami Paryża! — a chcąc zaostrzyć udrękę rywala, dodałem: — Jakże zachwycony będzie Henryk de Saint Germain, gdy cię zobaczy, mia cara sposa. Tedy do widzenia, dziś wieczór.
Chciałem odejść, gdy nagle przypomniałem sobie Mlle de Launay.
— Muszę zamienić z tobą słów parę na osobności! — powiedziałem żywo. — Kuzynek zechce przebaczyć tę krótką zwłokę.
Wyczytawszy coś widocznie w twarzy mojej, usłuchała bezwłocznie.
— Zaczekaj na mnie, kuzynku, w powozie! — oświadczyła. — Pan małżonek chce mi udzie-