Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kazano mi udać się do sali przyległej dla rewizji pakunków. Kilku podróżnych, których papiery nie całkiem były w porządku, cofnięto i zaraz utworzyli oni meeting oburzenia. Uszczęśliwiony schowałem mój „sezam“ wnijścia do restauracji rosyjskiej, gdy nagle poczułem obok siebie czarowną obecność istoty żeńskiej.
Głos pełny, dźwięczny rozbrzmiał w czystej angielszczyźnie:
— Przepraszam, czy mogłabym zamienić z panem słów kilka?
Dama, która to powiedziała, była bardzo młoda i piękna, ja zaś, jak większość starych weteranów, nie byłem całkiem obojętnym na wdzięki kobiece. Strój i wszystko, co miała przy sobie piękna nieznajoma, było na wskroś ladylike.
Gdym uważnie spojrzał, ujrzałem istotę pełną niewinności, niedoświadczenia i bezsiły, co mu­siało stanowczo wzruszyć człowieka kulturalnego. Głębokie, ciemne jej oczy spozierały trwożnie, przecudne koralowe usta drżały w podnieceniu, faliste, brunatne włosy otaczały delikatną, uroczą, nieco dumną twarzyczkę, a wszystko razem stanowiło obraz niezrównany. Mimo że czyniła wrażenie dziecka niemal, była jak na wczesną młodość zbyt bujnie rozwiniętą, a ciemno-brunatny, bramowany sobolami kostjum uwydatniał nader korzystnie zarys przepysznych kształtów.