Strona:Pułkownikówna Tom 2 (Kraszewski).djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Śnieżkówna najsprytniejsza ze wszystkich panien wojewodziny, hoża, z filuternemi oczyma dziewczyna grała doskonale porwaną Sabinkę, ale skakała aż miło...
Kilka głów dziewcząt przybywających jakby chciały stanąć w obronie koleżanki, ukazało się we drzwiach pół otwartych. Młodzież rzuciła się do nich, te wnogi, ale mimo hałasu zabrano je wszystkie i nuż skakać. Książę się trzymał za boki, a że do tańca był za ciężki, nogami w miejscu tupał.
Zmęczone pierwszym tańcem panienki popadały na krzesła nie myśląc już uciekać. Panna Klecka zresztą weszła i, choć czyniła wyrzuty napastnikom, utrzymując, że księżna pani gdy się dowie gniewać się będzie — zaklinała tylko o to aby się ichmość przyzwoicie zachowywali.
Muzyka nie spoczywając rozpoczęła na nowo... w skoki poszli panowie deputaci z okrzykami na cześć księcia i gościnności Radziwiłłowskiéj.
A że ciągle tańcować niepodobna, więc w chwilach spoczynku poprzysiadali tancerze do panien i poskładały się pary tak czułe po winie, iż niejednemu zdało się jakby swą tanecznicę, któréj imienia i nazwiska nie wiedział, znał od wieka...
Śmiechem się sala rozlegała. Upojonych przy stole dobijały oczy niewieście. Wiązały się rozmowy osobliwe.
Panna Śnieżkówna i panna Kildysz, dwie najmędrzejsze, dostały się dwom deputatem nie żona-