Strona:Pułkownikówna Tom 1 (Kraszewski).djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

podać za jego niecne życie; zaprosiwszy go podstępnie do dworu, wyciągnął na folwark i ludziom przygotowanym kazawszy ująć, w zasznurowanéj karecie odesłał do Wilna biskupowi, oczerniając go najfałszywiéj.
Gwałt ten był niemal kroplą wody dolaną do przepełnionego naczynia. Suzinowie w brzeskiem bardzo rozrodzeni, możni i spokrewnieni, za niemi szlachta i co było pokrzywdzonych ogromne larum podnieśli na krajczego.
Duchowieństwo, począwszy od biskupa, który natychmiast księdza Suzina uwolnił, dotknięte było targnięciem się zuchwałem na jednego z kapłanów — których żadna władza świecka ni urząd, tém mniéj człowiek prywatny tknąć i pozbawiać wolności nie miał prawa.
Szło więc o zagodzenie Suzinów brzeskich, i zamknięcie im ust, nad czém wszyscy Radziwiłłowie pracowali, aby wstydu familii nie uczyniło ogłoszenie sprawy, ciągnące za sobą wydanie na jaw wszystkich szaleństw księcia Marcina.
Żywult ów rodził się z Suzinównéj, blizki im był, i jak inni członkowie rodziny swe pokrewieństwo umiał wyzyskać. Przypadł więc do księżnéj Barbary z tém iż cały swój wpływ na Suzinów u nóg jéj składa, byleby w zamian protekcyą w sprawie z Borkowską miał sobie zapewnioną.
Poczęły się negocyacye, bo baczna księżna Barbara chciała się przekonać czy téż ofiara Żywulta istotnie ma jaką wartość.