Przejdź do zawartości

Strona:Pułkownikówna Tom 1 (Kraszewski).djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cznéj części rzeczypospolitéj był sternikiem spraw publicznych. Na nieszczęście pomimo jego znaczenia, bogactw, wpływu, brakło mu właśnie tego co domom nadaje znaczenie. Na czele stali ludzie w fantazyę uposażeni ogromną, a bardzo mierne zdolności. Ci co im posługiwali myśleli o sobie, dawali się wyzyskiwać i wyzyskiwali — i potęga Radziwiłłowska musiała ze wstydem niemal walczyć z daleko od niéj mniéj wyposażoną a energiczniejszą i przebieglejszą.
Księżna więc była naówczas perłą rodziny — czuła się nią, dumną była tém, a jak wszyscy ludzie, którzy uznają w sobie siłę, nie cierpiała aby się kto z nią ważył mierzyć.
Nic téż łatwiejszego nie było nad uczynienie jéj nieubłaganą sobie nieprzyjaciółką, gdy się kto poważył odmówić w czemkolwiek uznania.
Pomimo wieku, gdyż naówczas była już w tych latach, w których pozostają tylko młodości szczątki i wspomnienia, księżna Barbara niegdyś słynna z piękności, chciała jeszcze być najpiękniejszą; miała się téż za najrozumniejszą, za najprzebieglejszą, za uniwersalną...
Z teologami nawet gotową była o znajomość rzeczy świętych się spierać, z doktorami o medycynę, a prawnikom cytowała statuta i korrektury z istotną biegłością, tak że nieraz z nią długie dysputy wieść musieli. Najczęściéj téż sama dyktowała repliki i głosy, pozwy i rozmaite akta, na redakcyę swych plenipotentów spuszczać się nie chcąc...