Strona:Pułkownikówna Tom 1 (Kraszewski).djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

scy téż przekonani byli, że wygrać musi, bo trybunał nie mógł wypaść tylko po myśli Radziwiłłów i składać się z posłusznych im deputatów.
Wyborów ich wszędzie zwolennicy Radziwiłłowscy doglądali, a gdzie kandydat przeciwny miał najmniejsze poparcie, tam wszelkie środki były dobre, aby go nie dopuścić.
Na jednych umyślne nakładano inhibicye, drugich zręcznie umiano usunąć, innych w saméj chwili wyboru pojono — albo zarąbywano.
Nie dla jednéj sprawy biednego Żywulta podejmowano starań tak wiele — szło o panowanie rodziny na Litwie, o dowód jéj siły, o zyskanie sobie nowych przyjaciół, o znaczenie polityczne.
W tym wieku prywaty, kto miał sądy w ręku, zatém cześć i majątek obywateli, dwie rzeczy najdroższe — ten władał szlachtą i rzucał nią gdzie mu było potrzeba. Sam król i jego minister musiał się rachować z rodzinami, które na kraj największy wpływ wywierały — zatém szło że, przyrozdawnictwie tytułów i starostw, kto rej wodził, miał pierwszeństwo.
W dniu tym, jak od dawna, Żywult się stawił do obiadu, na którym osób było sporo. Bystre oko księżnéj zaraz spostrzegło, że pokorny człek który zawsze dosyć biednie i przygnębiony wyglądał, starając się obudzić kommizeracyę — był więcéj niż kiedykolwiek przygnębiony i smutny.
Raz i drugi rzuciwszy nań okiem, księżna Barbara domyśliła się, że jakiś osobliwszy ucisk