Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z ulgą, gdy czas próby minął i rozbrzmiały słowa błogosławieństwa.
Tomek Sawyer wrócił do domu w świetnym nastroju. Uważał, że nabożeństwo może w sobie także zawierać pierwiastki głębokiego zadowolenia... gdy się je nieco urozmaici. Jedno miał tylko zmartwienie: nie miał nic przeciwko temu, że pies bawił się jego „szczypawką“, ale nieładnie było z jego strony, że mu ją zabrał uciekając.