Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zaprzeczający ruch głową.
— Gracjo Miller?
Ten sam ruch.
— Zuzanno Harper! Czy ty to zrobiłaś?
Znów zaprzeczenie. Następną dziewczynką była Becky Thatcher. Tomek drżał na całem ciele w rozpaczliwej męce, zdając sobie sprawę, że sytuacja jest beznadziejna.
— Rebeko Thatcher! — Tomek spojrzał na jej twarz: była śmiertelnie blada ze strachu. — Czy ty podarłaś książkę? Spojrzyj mi w oczy! — (błagalnie podniosła ręce wgórę). — Czy ty podarłaś książkę?
Nagle strzeliła Tomkowi olśniewająca myśl do głowy. Zerwał się i krzyknął prawie:
— Ja to zrobiłem!
Cała klasa spojrzała na Tomka w osłupieniu, wszyscy myśleli, że zwarjował. A on stał chwilę, zbierając rozpierzchłe myśli. A gdy kroczył na środek, aby odebrać chłostę, zdumienie, wdzięczność, uwielbienie, które spłynęły na niego jak słońce z oczu biednej Becky, byłyby dla niego godnem zadośćuczynieniem nawet za sto kijów. Olśniony szlachetnością swego czynu, ani jęknął pod nielitościwemi razami, jakich nie skąpiła mu ręka pana Dobbinsa. Z równą obojętnością przyjął jeszcze jedno dodatkowe okrucieństwo: rozkaz pozostania na dwie godziny po szkole. Wiedział, kto będzie go tęsknie wyglądał przed szkołą, aż skończy się jego niewola, i chętnie gotów był przeczekać nudnie wlokące się minuty i godziny.
Udając się tego wieczora na spoczynek, To-