Strona:Przygody Jasia i Lilci.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   19   —

Tymczasem obłok czarny spuścił się na niesfornego chłopca i porwawszy go, rzucił w wodę.
Byłby niechybnie utonął, gdyby nie poczciwy Bingo, który go za włosy i ubranie przyciągnął do brzegu i złożył wystraszonego na trawie.
Od tej pory nie zaznał chwili spokoju. Niewidzialna dłoń jakaś targała go za włosy, biła, szczypała i coraz to nowemi udręczeniami męczyła zbytnika.
Życie dzieci w takich warunkach było bardzo przykre. Przytem Jasio robił się coraz gorszy i złośliwszy.
Lilcia postanowiła iść do króla olbrzymów i prosić, aby zabronił swym dzieciom napastować braciszka. Wybrała się więc sama w drogę, przykazując Jasiowi, aby był grzeczny, to może ją olbrzym wysłucha.
Zawołała słonia, a gdy ten się nachylił, wsiadła nań i pojechała do krainy ol-