Strona:Przygody Jasia i Lilci.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   20   —

brzymów. Otworzył jej olbrzym jakiś o łagodnem obliczu, pytając, czegoby chciała.
Dziewczynka musiała kilka razy powtarzać, gdyż służący olbrzymów, chociaż zgiął się do Lilci, nie mógł jej dosłyszeć, tak wielkiego był wzrostu.
Gdy dowiedział się o co chodzi, prosił, aby usiadła i poczekała na króla.
Dobrze to mówić takiemu olbrzymowi, żeby usiąść, ale w jaki sposób?
Krzesło było takiej wysokości, że dziewczynka ani myśleć nie mogła, aby się usadowić. Wtedy olbrzym, zrozumiawszy tę trudność, podstawił swą dłoń, Lilcia usiadła i w ten sposób uniosła się na krzesło.
Wkrótce potem przyszedł król olbrzym, a dowiedziawszy się o co chodzi, kazał sprowadzić Jasia do siebie.
Zagwizdał na gołębia i kazał mu go przynieść na grzbiecie.