Strona:Przygody Alinki w Krainie Cudów.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jesteś nędznym mówcą — poprawił król.
— Powstań — dodał, zwracając się do kapelusznika.
Biedak zerwał się z ziemi i zwróciwszy się do królowej, która odczytywała listę śpiewaków nieodbytego koncertu, zapytał:
— Możebym mógł skończyć herbatę?
— Możesz — odparł król i świadek opuścił sąd, nie nałożywszy nawet butów na nogi.
— A ściąć mu tam głowę niezwłocznie! — zawołała królowa.
Lecz kapelusznik znikł, zanim woźny zdążył dojść do drzwi.
— Zawołać następnego świadka! — rzekł król.
Następnym świadkiem była kucharka księżnej. Gdy się ukazała, obecni zaraz kichać poczęli.
Król spojrzał z niepokojem na białego królika, on zaś rzekł zcicha:
— Wasza królewska mość musi dokładnie zbadać tego świadka.
— No, jeżeli muszę, to muszę — rzekł król melancholijnym tonem, założywszy ręce na piersi, przyczem spoglądał na kucharkę tak natarczywie, iż omal, że mu oczy na wierzch nie wylazły, wreszcie zapytał:
— Z czego robią się torciki?
— Po największej części z pieprzu — odparła kucharka.