Strona:Przybłęda Boży.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ostatnie Kwartety zbiegły się z zamówieniem rosyjskiego mecenasa, księcia Golicyna, który w roku 1822 z propozycją tą zwrócił się do Beethovena, lecz otrzymawszy partyturę trzech Kwartetów (op. 127, 130 i 132), nie kwapił się z zapłatą, którą uiścił dopiero spadkobiercom w wiele lat po śmierci twórcy.
Kwartety golicynowskie wraz z pozostałemi trzema (op. 131, 133 i 135) składają się na ów zwarty, sześciu wierchami wystarczający łańcuch, który po tamtej stronie Oceanu Spokojnego, tworzą w przyszłość zwrócony, trwa w bezwalecznej świętości, samotny, dotąd niedościgniony. Sześć tych opusów składa się na tajemniczy eliksir muzyki, na pozbawioną najmniejszych przymieszek esencję sztuki tonów. Pokutujący jeszcze tu i ówdzie czynnik opisowy („Der schwergefasste Entschluss“ albo „Heiliger Dankgesang eines Genesenen“) tyle ma wspólnego z muzyczną zawartością, co przybita u stóp góry tabliczka z jej nazwą: pomóc może temu i owemu do znalezienia wygodniejszej perci po chropawej grani, ale istoty samej góry nie dotyka wogóle.
Wskazanie na pewną analogję z malarstwem nie będzie tu bez znaczenia. Dwuwymiarowa sztuka barwy i linji zawsze pozostanie tem zrozumialsza i tem zgodniejsza z powszechnym smakiem, im wyraźniej przechylać się zechce w kierunku literatury, to znaczy im beztroskliwiej oddalać się będzie od swych istotnych elementów. Porównajmy fluid, jaki łączy oko malarza z obrazem — z tym przypadkowym, fabularnym, na splocie postronnych impresyj i refleksyi zbudowanym stosunkiem normalnego widza do dzieła sztuki na pierwszej lepszej wystawie. Gauguin wyraził się, że marzeniem jego życia jest dobrze namalować zmiętą serwetę. Sztuka po wieczne czasy znajdywać będzie wciąż nowe, nieodkryte wartości związków kolorystycznych, natężeń świetlnych i ustosun-