Strona:Przybłęda Boży.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wet kilkakrotnie pojawia się temat, odwrócony, jak w odbiciu wody, tyłem idący. Na przestrzeni piętnastu stronic ta niebywała Fuga wyprawia rzeczy zdumiewające. Przypominają się słowa jej autora: „Fugę zrobić to nie sztuka, pisałem je tuzinami w czasach mojej nauki. Ale fantazja także chce mieć swoje prawa i dzisiaj w tradycyjną formę musi wejść element inny, naprawdę poetycki“. Ten element najwyższej poezji, najczynniejszej afirmacji, najpozytywniejszego spojrzenia w wieczność — tu przybrał szatę, jakiej o równe trudno. Wracają wkońcu strzępy tematów przy zgroźnym akompaniamencie potężnego trela na najniższem f, który niesamowicie mrocznym punktem organowym trwa przez dwanaście taktów, póki wzburzonego tempa nie ugłaszcze w smętnem Poco Adadio. Krótka refleksja bluzga naraz strzałami trelów, coraz wyżej, ku czterem akordom fortissimo, którym kojąca fermata domknie powieki wieczną niepamięcią.
Już Sonata skończona. Dernière pensée musicale. Już większej nie będzie.

Stary pan Kajetan Anastazy del Rio od wielu lat utrzymuje instytut pedagogiczny. Przytem pani Anna del Rio prowadzi dom i chowa dwie córki, z których jedna, Nanny, od niedawna po ślubie z panem Leopoldem; pan Leopold nazywa się Schmerling, ale mówi się o nim zawsze Leopold; druga, Fanny, jest panienką nieznaną nikomu, bo zwierza się tylko siostrze i, poufniej, pamiętnikowi skrywanemu zazdrośnie. Nie jest bardzo ładna, ale ma smętek księżycowy pod długiemi rzęsami i bardzo nerwowe tętno serca. Zapisane karty pamiętnika rosną, wszystkie w nim bóle i radości spisane wiernie, na gorąco, pod przysięgą szczerości wobec samej siebie, pod klątwą zatracenia sumienia-powiernika. Papier nieraz pokur-