Strona:Przybłęda Boży.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

człowieka do samej ziemi, pokazać mu, że jeszcze może być znacznie gorzej.
Żmudne kuracje pozostawiły ten tylko ślad, że pochłonęły moc pieniędzy. Zdrowia nie poprawiły wcale. Słuch znowu pogorszył się. Nie był to już słuch, raczej pewna umiejętność zgadywania z ruchów ust, co te usta mówią. Dźwięki dochodziły do nerwu słuchowego tylko wtedy, jeśli ktoś głośno krzyczał w samo ucho. Tuby, trąbki i rurki pomagały, ale niewiele. Dekret trzech mecenasów stał się śmieszną parodją. Udręki ze spadkobiercami Kinskiego kończą się trzyletnim procesem z wdową, księżną Kinską — procesem o kilkaset guldenów, które były kroplą w fortunie pozostawionej przez zmarłego magnata. Książę Lobkowitz także okazał się małodusznym sknerą, procesując się o marną dyferencję swego udziału; jak to łatwo zapomnieć o zapale artystycznym, o przyjacielu i pupilu, o wspólnie przeżytych niebach, gdy tylko zjawi się interes, kalkulująca rachuba, sakiewka na najlżejszy uszczerbek narażona... W Beethovenie przelewa się niesmak i piekąca gorycz: „To jest obce pole, na którem wcale nie powinienem orać; wiele łez i boleści kosztują mnie te awantury“. Jak wobec tego wszystkiego wyglądają szumne frazesy dekretu? Jeden arcyksiążę Rudolf okazał się szczerym i uczciwym człowiekiem; reszta, to „książęce łajdaki“. A tu w mieszkaniu coraz gorzej: wszystko drze się, jedna została para butów (tak iż z domu się ruszyć nie można, skoro ta para jest u szewca!), bielizna w strzępach, niema grosza na pierwsze potrzeby. „Także zdrowie mam nienajlepsze i bez mojej winy jest pozatem sytuacja moja najgorszą chyba w mojem życiu“. Coś w tem jego winy też było, bo nic licząc, pożyczał bratu Karolowi za poręką jogo żony, majętnej, rozrzutnej niewiasty bez charakteru. Pożyczki urosły