czynnie wprzężone w służbę sztuce, którą szczerze umiłowały. Dedykacje beethovenowskie przeto nie są aktami trwożnego podlizywania się; są to manifestacje szczerej sympatji, godności pełnego uznania, wspaniałomyślnej darowizny.
Że Beethoven dla szlachectwa genealogji nie miał krzty szacunku, o ile nie równoważył się z niem poziom kultury duchowej — na to mamy w jego życiu mnóstwo dowodów. Że umiał najwyższym figurom udzielić dosadnej nauczki, o tem opowiada choćby epizod poniższy. Książę pruski Louis Ferdynand gości w Wiedniu. Hrabina niejaka na jego cześć urządza przyjęcie z produkcjami muzycznemi. Beethoven „naturalnie“ jest proszony także. Dostojni goście idą parami do stołów, siadają — przy stole księcia-gościa najwyższe persony — dla muzyka przy tym stole miejsca niema! Co za poniżenie muzy, którą on tu reprezentuje! W kilku niewyszukanych słowach cisnął szlachetnemu zgromadzeniu zdanie swoje prosto w oczy, wyszedł i nie pokazał się więcej. Po kilku dniach książę Louis Ferdynand na wyprawiony przez siebie bankiet, w subtelnem odczuciu nietaktu hrabiny, zaprosił ich oboje i u stołu posadził po obu swoich stronach.
Takich przykładów pogardy dla pustej blagi, takiej bezpośredniości reagowania będzie w jego życiu niemało.
„Karjera“ rozwija się dalej (— tajemnica kalectwa ukrywa się przed światem). Dzień 2 kwietnia 1800 roku przynosi pierwszy własny koncert Beethovena w Teatrze Nadwornym: Symfonję Pierwszą, Septet i Koncert fortepianowy (przypuszczalnie c-dur). Po kilkunastu dniach entuzjastycznie przyjęty występ azem ze słynnym wirtuozem na rożku, Punto, z Sonatą rożkową (op. 17), napisaną niemal w przeddzień koncertu. [Beethoven i Punto zmuszeni zostali
Strona:Przybłęda Boży.djvu/081
Wygląd
Ta strona została przepisana.