Strona:Promethidion (Norwid).djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lub nadętością szat, bo tem próżniejsze!
Albo wspinaniem się na korki twarde,
Jak kopyt róg, lub musem na postawy harde
I rozrzucenia bohaterskie włosa,
Zmrużenia powiek wgórę podrzucenia nosa,
Schylenia powiek nakształt dojrzałego kłosa!
To on, mąciciel, który mszy tych i kantyków
Zdaleka słucha póty, póty, tuman czyniąc,
mają uszy, a nie słyszą krzyków,
Aż Boga przedać idą gdzie za pieniądz
I przepijają szaty Jezusowe...
.................

złe i dobre miną, wezmą nowe!”