Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Polski — ten błogosławiony trójkąt, którego podstawę stanowi Inowrocław, Gniewkowo, a wierzchołek Kruszwica, przerznięty Gopłem – morzem polskiem — to jest najistotniejsza Polska — Polska „Lilli Wenedy“ i „Króla Ducha“, a serca tej Polski szukałem już po on czas, tak jak i dziś — w mistycznym dla mnie wówczas Poznaniu, a, że ono niem przez dłuższy czas było — w tej wierze wyrosłem – a że niem być przestało, sprawiało mi to ból serdeczny.
Tem większą moja radość, gdym posłyszał w odezwie „Ostoi“ odpowiedź na wielki zew:
„Kto ma duszę niech wstanie! niech żyje! bo jest czas żywota dla ludzi silnych!“
Przecież jeszcze do niedawna uchodziło Poznańskie za kulturalnie najwięcej zacofaną dzielnicę Polski, jej Beocyę, odgrywającą w życiu umysłowem Polski rolę podrzędnej, w rachubę nie wchodzącej „quantité négligeable“.
Toć to nie nowina — Wielkopolanie aż nadto dobrze o tem wiedzą, i, wstyd pokrywając wzgardliwością, wzruszali ramionami nad „dziadostwem“ Galicyi, impertynencką „blagą“ Królestwa i milczeniem zbywali drwinki, docinki, a nawet bolesne rozszarpywanie szat nad rozpacznym upadkiem kultury umysłowej w Księstwie.
Może i słusznie w danym wypadku.
Narazie mieli widocznie ważniejszą dla nich sprawę do załatwienia, by módz się tak dalece troszczyć o literaturę i sztukę polską — musieli weźreć się zębami w ojczystą ziemię, by mu jej wróg zawistny, a gorszy jeszcze od niego „sprzedawczyk“, nie wydarł i nie zaprzepaścił i musieli się bronić do upadłego, by choć jako tako byt swój materyalny, więcej niż ciężko zagrożony, zabezpieczyć, a w tych krwawych zapasach o chleb i byt — uprawa duchowego głodu stała się nic nie znacząca, i zeszła na ostatni plan, aż wreszcie całkiem o niej mówić przestano.