Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przecież masz kucharza — rzekł ptak — który zna dobrze swoją sztukę. Otóż przedewszystkiem trzeba podać sułtanowi salaterkę ogórków nadzianych perłami.
— O takiej potrawie — zawołała Paryzada — nigdy w życiu nie słyszałam. Ciekawam kto może perły łykać!
— Każdy kto ma zdrowy żołądek — zawołał figlarnie ptak.
— Ale zkądże wziąć tyle pereł? — zapytała Paryzada.
— Masz pereł dużo — odparł ptak. — Idź tylko jutro rano przed wschodem słońca do ogrodu, a gdy w główną wejdziesz aleję, każ przy pierwszem drzewie na prawo kopać, a pereł znajdziesz poddostatkiem.
Paryzada wykonała polecenie i podczas kopania przy wskazanem drzewie znalazła tam złotą szkatułkę. Gdy ją do swego pokoju przyniosła, zapytała ptaka, jak się otwiera.
— Przyciśnij palcem wyrzeźbioną z jednej strony różę — odpowiedział.
Przycisnęła — otworzyło się wieko i oto szkatułka była pełna najpiękniejszych pereł. Przywołała braci, którzy nic a nic o tem jeszcze nie wiedzieli. Zdumieli na widok tak wielkiego skarbu, a więcej ich jeszcze zdziwił opis potrawy, która miała być przyrządzona dla sułtana.
Kucharz dowiedziawszy się o tem, łamał ręce, wołając
— Niejedną już w życiu przysposabiałem potrawę, ale o czemś podobnem nigdy nie słyszałem!
— Nic nie szkodzi — rzekła Paryzada — staraj się tylko dobrze to przyrządzić i perłami nadziać.
Tego samego dnia dom i ogród przyozdobiono na prrzyjęcie dostojnego gościa.