Przejdź do zawartości

Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczenię. Gdy sułtan przyszedł i zobaczył jej zmartwienie spytał o powód tego, tedy opowiedziała mu całą sprawę.
Zmartwił się i sułtan bardzo, przewidując w tem jakieś czary, lecz wreszcie pocieszał ją, że przecież jeszcze dostaną i prawdziwą dziecinę.
Siostry zaś dziecko owinięte w prześcieradło wsadziły do kosza i puściły w nocy w ogrodzie sułtańskim na rzekę.
Drugi raz, tak samo siedziały przy siostrze i gdy Pan Bóg obdarzył ją w nocy dzieciną, podstawiły małe kocię, dziecko zaś puściły znów na wodę.
Tym razem sułtan rozsrożył się już więcej i wykrzykiwał:
— Cóż to żona moja ma mnie obdarzać samemi psami i kotami, to ładnych następców mieć będę i ładnie o mnie mówić będą.
Lecz potrafił go wezyr wielki ułaskawić, twierdząc, iż żona sułtana jest tak dobrą kobietą, iż trudno przypuścić, by używała tu jakichś czarów, prędzej przypuścić można, iż jest ofiarą niewinną.
Lecz gdy za trzecim razem siostry podłożyły kawałek drzewa, tak się już sułtan rozsierdził, że stanowczo skazał żonę swą na śmierć i nie chciał jej nawet oglądać.
Nie pomogły żadne błagania wezyra i innych dworzan, sułtan był niewzruszony.
Wreszcie zgodzi się karę śmierci zamienić na dożywotnie więzienie, w specjalnie budowanej na placu, zakratowanej kaplicy; przyczem każden muzułmanin przechodzący nakazane miał plunąć jej w twarz, pod groźbą, iż w przeciwnym razie sam uwięzionym zostanie.
Wiedziano dobrze, iż tego postanowienia sułtana nic już zmienić nie potrafi, więc zadawano tylko okrutnie biednej, nieszczęśliwej kobiety; siostry jej zaś tryumfo-