Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Będzie do niego jakieś 3 mile. Spróbujmy w jakim czasie tam dolecisz i wrócisz.
A na dowód, że tam będziesz, przynieś nam liście palmy na wierzchołku rosnącej.
Indjanin dosiadł konia; zakręcił u szyi znajdującą się śrubkę i wzniósł się w górę. Momentalnie znikł z oczu zebranych. Po kilku minutach, nim sułtan jeszcze ochłonął, był już z powrotem i położył liść palmy u stóp sułtana.
— Tak w istocie jest to drogocenny przedmiot — rzekł sułtan — ile też za niego żądasz, bym go mógł nabyć do skarbca swego.
Lecz Indjanin odparł, że wynalazca wziął od niego przysięgę, iż nigdy za pieniądze konia tego nie sprzeda. Natomiast musiał wynalazcy oddać córkę swoją za żonę i tylko na równoznaczną zamianę się zgodzić; to znaczy się o ile mu król perski, księżniczkę za żonę odda.
Zdumiał się szach za taką zuchwałość, lecz namyślał się, gdyż koń czarodziejski ogromnie mu się podobał.
Wtedy podszedł do niego syn książę Firuz Szach i tłómaczył ojcu, iż niepodobna jest nigdy w życiu ofiarę taką popełnić dla jakiegoś awanturnika.
Więc król odpowiedział mu, iż zobaczy, jak się sprawy ułożą, a najpierw musi Indjanin oddać konia na wypróbowanie, czy on każdemu posłuszny będzie.
Indjanin zgodził się na to, a kiąże Firuz-Szach ofiarował się spróbować tego rumaka. Gdy wsiadał indjanin, chciał mu dać jeszcze pewno wskazówki, lecz książe zawołał:
— Wiem już, wiem, widziałem jakeś ty to robił.
Zakręcił śrubkę na szyi konia i wzbił się w przestworza.