Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/459

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Więc się zgodzicie; wątpię jednak, żeby
Przyszło-ć uciekać, jak jemu, z potrzeby.
Trudnoż-to pięknéj tył podawać Fedrze,
Gdy twarz przez oczy do serca się wedrze.
Znać, że tamten był haniebnie niedworski;
Dlatego go téż poszarpał byk morski.
Odtąd, młodzieńcy, każdy się ochynąć
Woli, proszony, niżli marnie zginąć.

7. Do JMci Pani Konstancyi z Obor Wojewodziny Mazowieckiéj (posyłając przekład Andromachy).

Kochana żono, któréj uczynione
W ręku świętego biskupa przysięgi
Żadnym nie mogą czasem być zgwałcone,
Tak mocno miłość przydała im wstęgi,
Tak są związane, tak nierozdzielone,
Że się największéj nie boją potęgi.
Sama tylko śmierć, co ma ostre noże,
Przeciąć ich związki i rozstrzygnąć może.

Lecz i po śmierci (świadkiem te powieści)
Często prawdziwa przyjaźń nie ustawa,
Często się afekt do grobu nie zmieści
I płomień z zimnych popiołów wydawa,
A chociaż mu to przydaje boleści,
Z przyjacielem się serce nie rozstawa,
Zostają dusze zjednoczone obie,
Ani się z ciałem zakopują w grobie.

Mamy miłości statecznéj przykłady,
Siła ich dawne wspominają dzieje,
Lubo najmniejszéj nie byłoby zdrady
Przestać kochania, przestawszy nadzieje.
U starych jednak grzech-to był szkarady.
Niejedna-ż się dziś na pogrzebie śmieje,
I choć w żałobie, chociaż w grubym worze,
Myśli o fochach i o sukcesorze.

Lecz nie należą takie obyczaje,
Ani do statku, ani do twéj cnoty.
Od obcych ogniów to serce nie taje.
Masz za grzech wszystkie niesłuszne zaloty.