Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/429

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Sylvia.

Ach! zabiję się, kiedy nie znajdziemy,
I sam przyczyną będzie iobie śmierci!

Daphnida.

Pewnie cię, sroga, frasuje i wierci,
Że-ć twojéj śmierci i sławy i dziéła
Jegoż właściwa ręka zazdrościła;
I snadź-byś sama wolała przez dzięki,
Żeby od twojéj legł okrutnéj ręki.
I stąd ci jego tak niemiła strata,
Że nie z swéj sprawy skończył i zszedł z świata,
Ale pociesz się; jakkolwiek umiera,
Twoja go srogość sama w grób zawiera.
Dla ciebie kona[1]; wie to każdy i ja;
Przez ręce twoje miłość go zabija!

Sylvia.

Ach! zabijasz mię! ach, ten żal niemały,
W który[2] mię ta śmierć i te słowa wdały,
Pomnaża pamięć mojéj surowości,
Którą-m ja słowem chrzciła poczciwości.
Jakoż i była, ale nazbyt mściwa
I jadowita i nielutościwa.
Teraz to wiozę i nie w czas to czuję
I przeszłych swoich postępków żałuję.

Daphnida.

Cóż to ja słyszę i jakie to dziwy,
Że cię taki wzgląd rusza lutościwy?
Co to ja widzę? Sylvia łzy leje?
I pyszna dziewka dla kogoś boleje?
Ale ten twój płacz czy płacz to miłości?

Sylvia.

Nie miłości, nie, ale płacz litości.

Daphnida.

Posiłek-to jéj; tak za sobą chodzą,
Jak po błyskaniu pioruny nadchodzą.

Chór.

I owszem, kiedy miłość w sercu cicha
Chce się wkraść pannom, z których ją wypycha

  1. W rkp. tylko pierwsza zgłoska jest wyraźnie ko, druga zaś inkaustem zalana.
  2. W rkp. którą.