Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/426

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Postrzegłam tego wilka i poznała
Po strzale, która za uchem tkwiała
Z mego postrzału; a on z inszych wielą
Ścierw jakiś dziki z paszczękami dzielą.
I on mię postrzegł i jakoby chciwy
Pomsty za ranę od mojéj cięciwy,
Rzucił się na mię z paszczęką zjuszoną.
Ja-m téż dostała i ręką ćwiczoną
Cisnęłam oszczep. Ty wiesz, jako wielu
Przechodzę w téj grze, jeśli chybiam celu?
A przecie w ten czas, choć zbliska rzucony,
Nie słuchał ręki oszczep ustalony,
I lubo w szczęściu, lubo w ręce wina,
Rany nie odniósł wilk, ale drzewina.
A on tym wściekléj, najeżywszy siwy
Łupież, do mnie się brał i tak mi krzywy
Łuk mój ubieżał, że, nie mając broni,
Przyszło uciekać; ja wprzód, on w pogoni
Tuż za mną idzie. W takowéj przygodzie,
Gdy zbieram prędko nogi na odwodzie,
O włos mię własna chusta nie zdradziła,
Bo się od włosów po powietrzu wiła,
Zawadziwszy się na krzaku chrapawym.
Czuję, że mię coś węzłem niełaskawym
Trzyma za głowę; ale że o zdrowie
Idzie, dodaję i nogom i głowie,
Choć z bólem, mocy, i tak z onéj siły
Wraz się i chusta i włosy rozwiły,
I tam została; a mnie strach, co[1] oczy
Zwyczajny miewa, dodał nóg ochoczy.
I tak mnie bez wszéj poganiał zabawy,
Żem uszła, wilka pozbawiwszy strawy.
P oym do domu idąc już bez trwogi,
Z tobą się, siostro, potkała w półdrogi;
Ale zmieniono i dziwno mi było,
Czemu cię moje potkanie trwożyło?

Daphnida.

Już-ci ty żyjesz, chwała Bogu, ale...

Sylvia.

Cóż ale? albo tak się gniewasz cale
Na moje zdrowie, że-ć żal, żem ja żywa?

  1. W rkp. z oczy.