Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Raz nam panują zabawy i żarty,
Drugi frasunek i kłopot zażarty.
I tak wiedziemy przez dziwne odmiany
Ten żywot, różnym kwieciem przewijany.
Quintius w Rzymie po zagonie długiem
Wczora kładł skiby i styrował pługiem,
Dzisia buławą włada i hetmani,
I Sabińczykom bezpieczeństwo gani,
A jarzmo, które pozdejmował wołom,
Na karki kładzie swym nieprzyjaciołom.
Sprawiwszy dobrze jako wierny sługa,
Składa urzędy, wraca się do pługa,
I toporami, znakiem rządu swego,
Narąbie sobie chróstu zielonego;
Albo te rózgi, któremi był groźny
Rzymowi, wrzuci w piecyk pod czad mroźny.
Tak się świat i z tym, co na nim jest, toczy,
Że prócz odmiany nic człowiek nie zoczy.
Dlatego ani daj się złemu pożyć,
I w dobrym pomni, że złe może ożyć,
I tobie, Piętrze, pójdą rzeczy ładno,
Choć cię zła chwila tknęła teraz w sadno.



185. Na dłużnika.

Mnieś winien, a nie płacisz, praktykowi złota
Nie żałujesz; to głupstwo, a owo niecnota.



186. Bogactwo.

Nie jest bogacz nad żebraka szczęśliwszy;
Ani téż żebrak nad bogacza chciwszy;
Bogacz klejnotów, chudak pragnie chleba,
To oba głodni; a temu mniéj trzeba.



187. Odjazd.

Jadę precz, lecz bez siebie, bo bez ciebie; z sobą
Obaczę się, kiedyć się stawię swą osobą;
Jadę, lecz połowicą; a druga zostanie
Przy tobie; ten mnie odjazd na dwie sztuce kraje
Jadę i mniejszą siebie część biorę, mdłe ciało;
Przy tobie lepsza, serce i z duszą zostało.