Strona:Poezye cz. 2 (Antoni Lange).djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z tego umarłego uścisku,
W purpurowym błysku,
Wybiegła żmija z płomienną źrenicą,
A za żmiją błyskawicą —
Zahuczał grom!

Zahuczał — wstrząsnął przestworza ogromy
Zahuczał — wstrząsnął niebiosa i glob
I tak pędził przez błękitów strop
Jakby chciał go zmiażdżyć na atomy!
Rozerwawszy milczenia łańcuchy,
Ryczał swym najpotężniejszym głosem —
I śród wichrów dzikiej zawieruchy,
Jakby piekieł wiódł za sobą duchy,
Pędzi ziemi grozić swym chaosem.

Gędźbą piekielnych
Sił
W igrzyskach weselnych
Się wił,[1]
I błyskał purpurą
Ogniowych żył.
I ponuro, ponuro, ponuro —
Wył!

W drgnieniach elektrycznych,
W ogniach błyskawicznych,
Po lazurach bezgranicznych
Z tajemniczych sfer —
Od złotych skier
Pędzi ku złotym skrom!

  1. zamiast się powinno być swą.