Strona:Poezye T. 3.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Poznałabym cię wszędzie — ach! te krzaki,
Jeszcze się podrę gdzie! — postępujecie
Zawsze jednako z nami — po tym kroku
Pana poznałabym w największym tłoku.

Lecz teraz kwita z nami! Już na wieki!
Słyszysz pan? C’est fini — fini à jamais!
Je ne veux plus vous voir! Où suis-je? Chez qui?[1]
W jakąż rozpusty straszną wpadłam jamę!
Wyprowadź mnie pan stąd! Ja bez opieki!
Mój mąż, ten bałw… to jest… Przez taką damę!
Przez taką… tak się dać skompromitować!
Non! C’est trop![2] Zaraz pan mnie stąd wyprowadź!

Albo… ah! ah! ah!… Krzyknęła i padła
Prosto ku Henrykowi — ledwo złapał —
Viola na to patrzała pobladła,
A deszcz jej cichych kropel z sukni kapał,
Wreszcie spytała, czyby prześcieradła
Nie przynieść, widząc, że Henryk już sapał,
I położywszy tę signorę na niem
Zanieść ją do pokoju przed skonaniem?

Henryk powoli przytomniał — — na rękach
Miał swoją dawną, kochaną, straconą,
Dawną Irenkę o tych samych wdziękach,
Które mu duszę czyniły szaloną;

  1. Przypis własny Wikiźródeł C’est fini — fini à jamais! Je ne veux plus vous voir! Où suis-je? Chez qui? (fr.) — Wszystko skończone, skończone na zawsze! Nie chcę pana więcej widzieć! Gdzie ja jestem? U kogo?
  2. Przypis własny Wikiźródeł Non! C’est trop! (fr.) — Nie! To za wiele!