Strona:Poezye T. 3.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A wkoło ruin dawnych zwały,
Mur zdruzgotany i zczerniały,
Olbrzymie czarne głazy w wodzie,
Lawa i pustka... Na zachodzie
Słońce, co się powoli zniża,
Zabłysło w chmurach na kształt krzyża.

Cichy, ogromny grób. Tam w głębi
Życia się wieczny splot nie kłębi —
Jak niegdyś lawa je zalała,
Od wieków leżą martwe ciała,
Których stąd nigdy nikt nie ruszy —
Strach w głąb tę schodzić ludzkiej duszy.

I serce bije jakąś trwogą,
Gdy brzeg od fali drży pod nogą,
Bo tam za każdym morza wbiegiem
Drży może szkielet pod tym brzegiem
I w tej ponurej, stęgłej ziemi
W takt się porusza wraz z żywemi.

Cicho tu. Widma ciszy senne
Zajęły pustki te kamienne;
Siedzą wśród ciemnych cieni rumu
I fal słuchają morskich szumu
I wychylają ptasie twarze
Patrzeć, kto idzie przez cmentarze?...