Przejdź do zawartości

Strona:Poezye T. 2.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XXXIII.

Młodości mojej wiosno! Na twym grobie,
Wykułem posąg z ciemnego kamienia:
Ręce ma na krzyż założone obie
I głowę na pierś posępnie schyloną
I ust bolesne, gryzące skrzywienia
I ciężkim żalem uciśnione łono.

I przed posągiem owym często stawam
Patrzę nań długo w smutku i zadumie,
I nieść się myślom w kraj umarły dawam,
A łzy mię palą i dławią mi gardło,
I tylko dumą żal mój wielki tłumię — —
Ah! Bo mi wiele i nędznie umarło.



XXXIV.

W pożarze słońca, w róż oceanie,
W płomiennym zmysłów zachwycie,
Jak grom w dzień jasny, śmierć niespodzianie
Niech przyjdzie przeciąć me życie.
A nim twarz moja zblednie jak chusta,
Nim zimne wstrząsną mię dreszcze:
Słodka dziewczyno, daj mi twe usta,
Jeszcze raz, jeszcze, raz jeszcze.