Ta strona została uwierzytelniona.
Po czarnych wodach światło ciche, złote
Księżyca, chodzi wstęgą szklistą, drżącą,
I, jako lampa zaniesiona w grotę,
Świeci w ciemnościach mglisto i mdlejąco.
Widzę oczyma wewnątrz zwróconemi,
Jak duch mój, marze skrzydlatej podobny,
Błąka się w owej pustej, martwej ziemi,
A blask księżyca pada nań żałobny.
Idzie powoli i zwieszone włóczy
Skrzydła po jezior wodzie szklistej, błotnej — —
Na własnych stopach opierając oczy,
Idzie w głąb głuchą i ciemną, samotny.