Strona:Poezye T. 2.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XIV.

Rzuciłem ludzi... Noc, spokój głęboki — —
W ciemnościach szumią wezbrane potoki — —
Smutno i gorzko... Dlaczegóż z śród ludzi
Ja nie wyniosłem ani źdźbła wesela?
Cóż jest, co serca ich dokoła studzi?
Cóż jest, co od nich murem mnie oddziela?
Cóż jest, co nie da mi tak czuć, jak oni,
Myśleć ich myślą?... W ciszy potok dzwoni,
W ciemnościach głuchych błysła gwiazda blada —
Dusza ma ginie w jakiejś czarnej toni,
Coraz w nią głębiej, głębiej, głębiej spada...