Strona:Poezye T. 2.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Więcej, niźli natury pierwotne piękności,
Więcej, niżeli uśmiech kobiety kochanej,
Więcej, niż światło natchnień, marzeń oceany:
Ty mnie nęcisz ku sobie, o nieskończoności.

Wtapiam się w ciebie myślą, czuję cię w senności
Sfer przestrzennych, w dróg mlecznych rozwiei świetlanej,
Czuję cię w mojem własnem pragnieniu nirwany,
I wciąż odradzających się żądząch ludzkości.

Zda mi się, żem spokojnym, jesiennym wieczorem
Stanął kiedyś nad cichem, niezmiernem jeziorem,
Kiedy mgły na las schodzą i na gór głąb ciemną —

Patrzę — — blady księżyca krąg błyszczy podemną,
A otchłań z taką dziwną potęgą mię nęci,
Że pochylam się zwolna, tracąc świat z pamięci.