Strona:Poezye T. 2.djvu/055

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    Słuchacze.



    W ciemności nieba bezgwieździstej,
    Gdzie wzrok, jak dźwięk bez echa tonie,
    W tęczy ołowianej, mglistej,
    Posępny krąg miesiąca płonie.

    Przez pola puste, szare, głuche,
    Płynie gdzieś wielka, cicha rzeka;
    Ponad nią leżą pnie wierzb suche,
    Księżyc białością je powleka.

    Słuchając szumu rzeki, błądzę — —
    Szumią w dal wielkie fale senne,
    I połyskują, jak mosiądze,
    Wlokąc księżyca łzy promienne.

    Rozmarza mię fal monotonność,
    I mglistość w ciemni księżycowa,