Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/690

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Do czegóż — pytam — do czego zda się
Wychwalać wieki, com ich nieświadom?
Ja, w bohaterskim żyjący czasie,
Mamże zazdrościć dziadom, pradziadom?

Ferdynand Drugi czyż się nie zbliży
Do takiej chwały, jak Karol Piąty?
A Urban rzymski czy stoi niżej,
Niźli ów wielki Leon Dziesiąty?




NA POGRZEBIE JANA RUDOMINY DUSIACKIEGO, WOJSKIEGO
BRACŁAWSKIEGO, I JEGO SYNA JERZEGO, DWORZANINA J. K. M.,
ZABITYCH POD CHOCIMEM.
ODA VII.
Do Bł. Stanisława Kostki, na intencyę Władysława IV,
Króla Polskiego, gdy ten jeździł do wód badeńskich.


Non purulentis oblita sordibus
Edax vetustas his penetralibus
Late superbit...


Proch i zgnilizna, zniszczenia narzędzie,
Nad temi zwłoki pastwić się nie będzie;
One, dźwignięte w sferę nadobłoczną,
Na tronie cześci wiekuiście spoczną;
Sława, co imię zasłużone wieńczy,
Pracę ostrego żywota zawdzięczy.
Tam dzielny ojciec swoje miejsce bierze,
Gdzie wiecznie kwitnie laurowe przymierze,
Kędy na basztach wyniosłego miasta
Oliwna gałąź pokoju wyrasta.
Tam od radości promienieją twarze,
Nie słyszysz jęków w zawartej pieczarze,
W błogosławionej wybranych zaciszy
Łez się nie widzi i westchnień nie słyszy.
Tam jeno radzi mieszkańcy światłości
Grają na harfach ze słoniowej kości,
Na złotych lutniach, lub, syci rozkoszą,