Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/643

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Błyska pogodą źrenica wesoła,
Tu ziemia piękna, a ludzie szczęśliwi.

A w pięknych rzekach, Renie i Rodanie,
Płyną łask Bożych nieprzebrane cuda.
Stąd oddalone na wieczne wygnanie
Zdradzieckie myśli i czarna obłuda.

O miasto Belgów! bogdajbyś w swobodę,
Bogdajbyś w złoto ustawicznie rosło!
Bogdajby nigdy pokolenie młode
Nazad żelaza tutaj nie przyniosło!

Oddalcie przemoc, oddalcie wieczyście,
Oddalcie oręż za rodzinne włoście!
Lwie mężne syny! gotujcie korzyście,
Lecz ziemi waszej klęski nie przynoście.

Może wzajemnem zakrwawianiem łona
Myślicie prace skończyć w jednej chwili?
Wojna wewnętrzna ojczyznę pokona,
Której trzykrotnie wrogi nie zniszczyli.

Zostaje przodków groby staroświeckie
Młodemi laury uwieńczyć dla części,
Zostaje morze Karpackie i Greckie,
By puścić po niem okrętów trzydzieści.

Śpieszcie, by prędzej wsławiła się godnie
Wasza flotylla bohaterską siłą;
Śpieszcie, by słońce wschodnie i zachodnie
Waszym tryumfom i chwale świeciło.

O! wtenczas wznijdzie jutrzenka rumiana,
Wtenczas i mądrość attycka zasłynie,
I muzy dobrej myśli Puteana
Mieć będą swoją chwalebną świątynię.

O mistrzu prawdy, większy nad Sokrata!
Tu szkoła twoja! — O, zda mi się, patrzę