Czy to królewskiej, czy cezarskiej lidze
Podda się państwo, pełniąc wolę Bożą,
Takie bogactwa, jak obce intrydze,
Ani się zmniejszą, ani się pomnożą.
Dola wyszydza żądze i nadzieje,
Któremi człowiek swe serce przyodział;
Rzuci garść złota, a potem się śmieje,
Ze głupi motłoch bije się o podział.
Chciwcy się rzucą łapczywie i tłumnie,
Za lada darem, za groszem, za kwiatkiem;
Lecz zmienne skarby nic nie ważą u mnie,
Choć się w me ręce dostaną przypadkiem.
Gdy mi konsulat sądził Pan niebieski,
Doma mię znajdzie i wolę swą ziści:
Ja sam nie pójdę starać się o kreski,
Bym nie był widzian oczyma zawiści.
Będę mą godność piastował bez względu,
Póki mi każe przeznaczenie Boże;
A potem berło mojego urzędu
W ręce następcy spokojnie położę.
A odegrawszy konsule i wodze,
Gdziem miał aktorską purpurę i zbroję,
Znijdę ze sceny w pospolitej todze,
Zrzuciwszy z siebie ozdoby nieswoje.
Wczora wzniesiona wysoko od ziemi,
Miałem oklaski, słyszałem szydzenie;
Jutro, klaskając i sycząc z drugiemi,
Obaczę mego następcę na scenie.
Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/605
Wygląd
Ta strona została przepisana.