Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/600

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O Publiuszu! sama tylko chwała
Wieczność zaskarbi.
Przy czyim zgonie bolą ziomków serca,
Ten nie żył marnie.
Krom naszych zasług — czuły spadkobierca
Wszystko zagarnie.




ODA II.
Do swej harfy.


Sonora buxi filia sutilis...


Harfo moja bukszpanowa!
Wisieć będziesz na topoli,
Kiedy w liściach ciche słowa
Poszeptywa wiatr powoli.
Niech po strunach wiatr figlarnie
Poszwargoce tony skoczne,
Ja tymczasem na tej darnie
Złożę głowę i wypocznę.
Lecz, ot chmura! — z poza lasu
Łoskot deszczu zdala warczy.
Umykajmy — ach, do wczasu
Jeno krótka chwila starczy!




ODA III.
Do swojego brata Stanisława Sarbiewskiego.


Si transacta retro saecula respicis...


Jeżeli dawne wieki przypominasz sobie,
Jeżeli wspomnisz przeszłość, westchniesz od boleści!
Wszędzie sen i milczenie, wszyscy leżą w grobie,
Ani śladu dawniejszej rodowitej części.
Próżno wołasz pieśniami twoich towarzyszy,
Sarbiewski! pieśń nie złączy, kiedy śmierć rozdzieli.
Bracia twoi po mieczu w grobowej zaciszy,