Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/563

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niechże mu będzie droga niebłędliwa!
Pełnił, co każe cerkiewna nauka,
Był greckiej wiary zwolennikiem wiernym;
Kiedy więc we drzwi niebieskie zapuka,
Racz mu być, Pietrze, łaskawym odźwiernym.
Kiedy żegluje po górnym zakresie,
Niechaj go wichry nie zbiją daleko,
Niechaj wiatr święty do portu zaniesie,
Wesprzyj go, Pietrze, życzliwą opieką.
Skarbił twą łaskę po wszystkie swe czasy,
Byś mu rozjaśnił opiekuńcze lice;
Przed twojem świętem bez mięsnej przykrasy
Postem obchodził świętą piotrowicę.
Człek sprawiedliwy, a służebnik Boży,
Przed wasze bramy gdy zawita w gości,
Niech dobry klucznik bramę mu otworzy,
Niechaj go wpuści w krainę światłości.
Gdy będzie Niebios dopraszał się z płaczem,
Jego prostotę miej w życzliwym względzie;
On nie był mówcą, lecz jeno oraczem,
Może nieskładnie tłomaczyć się będzie.
Niech cię nie gniewa jego postać dzika,
Połóż duch jego na przychylnej szali;
Święty Rybaku! pokochaj rolnika,
Wyście po prostu Chrystusa kochali.
Gdy Ci to pismo dostanie się w ręce,
Racz, niech ustąpi wszelaka przeszkoda.
Znasz ducha, z jakim moją prośbę święcę,
Znasz ducha tego, co to pismo poda.
Potem trupowi ksiądz kładzie do ręki
Miedziany szeląg dla łatwiejszej drogi,
Aby w krainie wieczystej jutrzenki
Zdołał usunąć wszelki traf złowrogi.
Często na Rusi obyczaj się spotka:
Na grobie ojców ciepły pokarm stoi, —
Śmieszny obyczaj! jakby dusza przodka
Miała potrzebę jadła lub napoi.