Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Za co Twa dusza ku niemu wylana?
Zaledwieś Łaską nawiedził go z rana,
A już go zaraz doświadczasz Twą Mocą!...
Długoż bolesną mam przebywać drogę,
Że w piersiach przełknąć oddechu nie mogę?
Stróżu ludzkości! jam grzeszny! cóż zrobię?
Na coś mię stawił naprzeciwko Tobie?
Dlaczego grzechu mego nie zmazano?
Godzien mi z sobą ciężej i nieśmielej...
Ja w prochu spocznę, poszukasz mię rano,
Ale już zginę, bo mię proch spopieli...



ROZDZIAŁ VIII.

Respondens autem Baldad Suhites, dixit...

Baldat z Suhity na odpowiedź mówi:
— Czyż długo będziesz mówił tak niejasno?
Czyż Pan jest sprzeczen własnemu sądowi?
Czyż On obala sprawiedliwość własną?
Synowie twoi, gdy przy nim zgrzeszyli,
Dał je na pastwę ich własnych bezprawi;
Lecz ty, w porannej gdy się ockniesz chwili,
Gdy Wszechmocnemu modła się odprawi,
Gdy będziesz czysty, gdy duch się uprości,
I Pan się ocknie w swej sprawiedliwości.
Jeśli początki twe były za małe,
On wyolbrzymi koniec twoich chęci.
Uważaj wieki dawniejsze, zbutwiałe,
Spytaj usilnie swych ojców pamięci,
(Bo my jesteśmy ludźmi wczorajszemi,
A życie nasze jest cieniem na ziemi);
A głos twych ojców z pod serca odpowie,
Gdzie siła życia spoczywa ukryta.
Czyż bez wilgoci zakwitnie sitowie?